Michał Siedlecki
("Projektor" - 5/2014)
Wiesław Myśliwski jest twórcą dziesięciu utworów
literackich. Dotychczas sfabularyzowano jego trzy powieści („Nagi sad”, „Pałac”
oraz „Kamień na kamieniu – dwukrotnie), a także dramat „Klucznik”. Przyjrzyjmy
się więc teraz wybranym adaptacjom filmowym dzieł prozaika, mając na uwadze ich
cechy wspólne z literackimi pierwowzorami, bądź występujące między nimi
dyferencjacje.
Autor „Ostatniego rozdania” (2013) to jeden z
najwybitniejszych polskich pisarzy współczesnych, którego szeroko komentowana
twórczość stała się jednocześnie żywą inspiracją dla twórców filmowych,
podejmujących wątki świata utworów Myśliwskiego w swoich obrazach. Proces
ekranizacji dzieł pisarza rozpoczął się chronologicznie względem powstawania
jego książek, bo od przełożenia na język filmu „Nagiego sadu” (1967) –
debiutu literackiego artysty.
Pierwsza z adaptacji filmowych dzieł Myśliwskiego nosi
tytuł „Przez dziewięć mostów” (1971). To prawie godzinny obraz w
reżyserii Ryszarda Bera, stanowiący twórczą, oryginalną i stosunkowo zbliżoną
do oryginału literackiego ekranizację „Nagiego sadu”. Film powstał już cztery
lata po wydaniu debiutu pisarza, a dodatkowym atutem adaptacji pozostaje fakt,
że scenariusz do niego napisał sam autor „Pałacu”. Zdjęcia do filmu wykonał zaś
Jacek Korcelli, a oprawę dźwiękową obrazu opracował Stanisław Piotrowski.
„Nagi sad” można uznać za metafizyczną sagę, w
której obdarzony niezwykłą imaginacją ojciec staje się jedynym i
bezkompromisowym kreatorem losu własnego syna, przejmując za sprawą swojej
zaborczej miłości do dziecka także rolę jego matki – jednostki w powieści
całkowicie wyobcowanej i szukającej ukojenia w odbywanych przez siebie
fanatycznie praktykach religijnych. W symbiotycznej relacji ojca z synem
zawiera się całe tajemnicze przesłanie tej symbolicznej książki.
Fabuła filmu Bera odnosi się głównie do tytułowego
wątku podróży bohaterów „Nagiego sadu” przez dziewięć mostów. Scena ta stanowi
przede wszystkim bezpośrednie nawiązanie do biografii Myśliwskiego. Prozaik
przyznaje bowiem w licznych wywiadach, że jako dziecko ciężko zachorował na
koklusz, a jego zdesperowani rodzice, za namową swoich wiejskich sąsiadów,
postanowili w akcie desperacji odbyć z nim heroiczną podróż przez kolejne
mosty, z których właśnie ten dziewiąty miał – wedle chłopskich wierzeń –
symbolicznie zdjąć z niego odium choroby. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj
Franciszek Pieczka w roli ojca głównego bohatera oraz Magda Teresa Wójcik
grająca matkę tej postaci. Do pamiętnych sekwencji obrazu należy też scena, w
której filmowy ojciec profanuje – w sposób wielce ekspresywny – różaniec swojej
żony. Kunsztem aktorskim wykazali się tu także Wiesław Dymny (sąsiad) oraz
Henryk Hunko (brat matki). Drugi z nich świetnie odtwarza przypisaną mu rolę,
korząc się komicznie przed swoim szwagrem, gdy ten zmusza siłą własną żonę, by
nie ustępowała przed nękającym ją zmęczeniem, zanim nie dojdzie z dzieckiem do
dziewiątego mostu. To dzieło pretendujące pod względem estetycznym do rangi
swojego literackiego pierwowzoru. Maestrię filmu dostrzegli już w 1972 r.
Czesi, przyznając mu „Złotą Pragę”, czyli główną nagrodę festiwalu
telewizyjnego w Pradze.
Kolejny film, o jakim pragnę nadmienić to
ponadgodzinna adaptacja dramatu „Klucznik” (1978) Myśliwskiego, wyreżyserowana
w 1979 r. przez Wojciecha Marczewskiego (także twórcy scenariusza) pod
tożsamym, co utwór pisarza, tytułem. Autorem zdjęć do obrazu jest Jerzy
Zieliński, zaś za muzykę odpowiada Zygmunt Konieczny.
„Klucznik” to szczególny dramat w dorobku
Myśliwskiego. Stary, feudalny świat w osobach Hrabiego i jego najbliższej
rodziny chyli się tu ku upadkowi pod jarzmem nowego, „lepszego” porządku
reprezentowanego przez postaci chłopów oraz milicjantów. To jedyny utwór
Myśliwskiego, który nie został przez pisarza formalnie ukończony, do czego się
prozaik już jakiś czas temu publicznie zobowiązał.
Filmowy „Klucznik” dobrze oddaje czasy reformy rolnej
na polskiej wsi w 1945 r. Prym aktorski wiodą tu Tadeusz Łomnicki (Hrabia) i
Wirgiliusz Gryń (klucznik Kazimierz). Obaj przeczuwając koniec pewnej epoki,
dokonują symbolicznie zamiany własnych ról społecznych. To ciekawa adaptacja,
utrzymana w duchu tekstu Myśliwskiego.
Trzeci z filmów, o którym trzeba wspomnieć, odnosi się
bezpośrednio do „Kamienia na kamieniu” (1984) Myśliwskiego i został
zatytułowany w ten sam sposób jak utwór pisarza. To również dzieło Bera, dosyć
wiernie przenoszącego realia książki artysty do fabuły swojego pierwowzoru.
Nieco ponad półtoragodzinny obraz powstał w 1995 r., a scenariusz do niego
napisał reżyser wspólnie z autorem „Widnokręgu”. Za zdjęcia do filmu był
odpowiedzialny Ryszard Lenczewski, zaś muzykę do „Kamienia na kamieniu” skomponował
Marek Kuczyński.
„Kamień na kamieniu” jest epopeją, w której – za
sprawą losów głównego bohatera Szymona Pietruszki i jego najbliższej rodziny –
obserwujemy jak symbolicznie unieśmiertelnia się XX-wieczny obraz polskiej wsi
oraz jej mieszkańców. To również
powieść misternie wieńcząca cały nurt chłopski w polskiej literaturze.
W filmowym „Kamieniu na kamieniu”
świetną kreacją popisał się Jerzy Radziwiłowicz, odtwarzający postać
okaleczonego w drogowym wypadku Szymona, owładniętego misją zbudowania
rodzinnego grobowca, w którym – wedle jego słów – „znowu wszyscy będą razem”.
Wzrusza tu ponadto scena, w której Szymon – wracający ze szpitala do domu po
rekonwalescencji – szuka swojego rodzonego brata Michała (dobra rola Janusza
Michałowskiego); jednostki psychicznie załamanej i oniemiałej po traumatycznych
przeżyciach wyniesionych z piastowania kierowniczych funkcji w aparacie władzy
PRL-u. Nieźle surowego ojca braci zagrał tutaj Adam Ferency. Obraz Bera jest
dość dobry, choć nie do końca oddaje przesłanie swojego pierwowzoru. Uważam jednak,
że wszystkie wspomniane tu adaptacje dały dziełom Myśliwskiego drugie,
pozaliterackie życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz